sobota, 28 czerwca 2014

07. Oddech Cię boli, jakbyś w krtani miał nóż.

      Weronika z Davidem siedzieli u niej w pokoju i dyskutowali o niemalże wszystkim. Lubili rozmawiać ze sobą, mieli do siebie zaufanie. Tak zaczęła się ich piękna przyjaźń. Mimo tego, co zrobił jej Oscar, wciąż się z nim zadawał. Grają w jednej reprezentacji i znają się od zawsze, więc nie chciał niczego zmieniać. Denerwowała go postawa kolegi, ale to jest ich życie i nie chciał się w nie wtrącać.
- Jak to będzie chłopczyk to nazwij go Leo.- powiedział, kiedy rozmawiali o jej dziecku. 
- Dlaczego Leo?
- No bo jak ma być piłkarzem to przynajmniej niech będzie najlepszy.- mówił to takim tonem, jakby to było przecież oczywiste. 
- Nie lubię Barcelony, wolę Atletico.- wzruszyła ramionami i dalej przeglądała swoje ciuchy. Przeglądała z Davidem swoje ubrania i te w których już nie chodzi wyrzucała. 
- ŻE JAK?!- spojrzał się na nią jak na idiotkę i wstał z łóżka. Jak można nie lubić najlepszego klubu świata? Nie mieściło mu się to w głowię. Chociaż na chwilę obecną najlepszy jest Bayern. Barca wróci na tron i zdobędzie potrójną koronę w następnym sezonie.
- Normalnie, za bardzo gwiazdorzą i sądzą, że są najlepsi. Pokazali w tym sezonie jacy są najlepsi.- prychnęła, nie patrząc na obrońcę. David usiadł zamyślony na łóżku.
- No bo ja tam będę grał.- powiedział cicho.
- No to polubię Barcę, ale nie obiecuję, że będę za nią szalała.- uśmiechnęła się do niego promiennie, a on odwzajemnił gest.
- Ciebie też zastanawia co robi Neymar z Natalią?
- Pewnie dalej udają, że pomiędzy nimi nic nie ma.- wzruszyła ramionami i zamknęła szafę. Wyrzuciła jedynie jeden worek na śmieci. Ma dużo ubrać, nie mieściły się już w szafie dlatego postanowiła zrobić rewizję. 
- Nie rozumiem ich, zachowują się jak najlepsza para ale sami przed sobą boją się tego przyznać.- westchnął.- Jeszcze gorzej niż Ty z Oscarem.
- Dzięki, że mi przypomniałeś o miesiącu który zmarnowałam dla tego tępego dupka.
- Oj Wera, przecież wiesz że nie chcę żebyś się smuciła. Idziemy na lody?
- Idziemy, ale najpierw wynieś ten worek bo sama nie dam rady.- uśmiechnęła się do niego cwanie, a ten jedynie przekręcił oczami i zabrał się za znoszenie worka do śmieci. Weronika wzięła torebkę, przeczesała włosy i wyszła zaraz za piłkarzem, żegnając się z rodzicami swojej przyjaciółki. Cieszyła się, że spędzi dzień z swoim przyjacielem, a nie na płaczu i wspominaniu tego co było kiedyś. W sumie i tak to zrobi, w nocy. Prawie nie spała, tak bardzo przeżywała to co ją spotkało. Bała się, że nie zaufa już nigdy żadnemu mężczyźnie. Wszystko przez jednego piłkarza reprezentacji Brazylii. 

     W tym samym czasie Natalia z Neyem leżeli obok siebie i oglądali po kolei to co leciało w telewizji. Piłkarz czuł się błogo spełniony, kiedy dziewczyna była przytulona do jego klatki piersiowej, a on jedną ręką obejmował ją w pasie, a drugą bawił się jej długimi blond loczkami. Uwielbiał jej włosy, dzięki nim wyglądała jak prawdziwy aniołek. Dla niego jest idealnym aniołkiem. Nie musiała umieć grać w piłkę, albo być niesamowita we wszystkim co robiła. Wystarczało to, że jest idealna dla niego tym jaka jest. 
- Jak się czujesz?- pytał ją co jakiś czas, martwiąc się o jej zdrowie i samopoczucie. Nie chciał, żeby ją coś bolało. Nie chciał, żeby była smutna. Bardzo pragnął jej szczęścia. 
- Fatalnie.
- Pod jakim względem?
- Pod każdym względem.- powiedziała i usiadła. Patrzyła cały czas na swoje ręce. Nie mogła zapomnieć o tym co ją spotkało. Dla niej to osobiste upokorzenie i tragedia. Pamiętała, jak szarpała się, jak chciała uciec, jak próbowała się bronić ale jej się nie udało. Była zbyt delikatna. 
- Skarbie proszę...- odwrócił jej twarz w swoją stronę. A ona patrzyła na niego ze łzami w oczach. Tego nie chciał, nie chciał żeby płakała. Spanikował, nie wiedział co zrobić, nie chciał dopuścić, żeby jego aniołek płakał. Położył ją i nachylił się nad nią, utrzymując na rękach po obu stronach jej głowy. Pocałował ją w czoło, tak jak w szpitalu. Potem w policzek i linię żuchwy. Robił to delikatnie, nie chcąc jej wystraszyć. Oparł się na łokciach i podniósl głowę, patrząc w jej oczy. Rękami bawił się jej włosami. Spojrzała się na niego nie wiedząc co zrobi, a on dokładnie widział, że się bała. Tak, bała się. A nie chciał tego.
- Ufasz mi?- spytał cichym głosem, patrząc się prosto w jej oczy.
- Ufam.- odpowiedziała po chwili. Uśmiechnął się do niej czule i pochylił. Pocałował ją lekko w jeden kącik ust, następnie w drugi, by za chwilę złączyć usta w czułym pocałunku. Tego pragnął od chwili gdy ją poznał. Chciał zasmakować jej ust, poczuć się z nią niebywale blisko.
Uśmiechnął się czując, że dziewczyna odwzajemnia pocałunek. Uwielbiał ją. Cholernie ją uwielbiał. A to tylko utwierdziło go w przekonaniu, że ją... że ją kocha. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy jak w tym momencie. Niechętnie odsunął się od niej.
- Pozwól mi się sobą zająć.- szepnął.
     Natalia nie wiedziała co ma zrobić, a tym bardziej powiedzieć. Zależało jej na nim i chciała mu ufać bezgranicznie, ale nie mogła. Miała serce dla mężczyzn raz i wystarczy. Jednak to co do niego czuła było zbyt silne, by się temu oprzeć. Uśmiechnęła się jedynie do niego. Piłkarz odebrał to jako zgodę i ponownie złączył ich usta w czułym pocałunku. Czując, jak dziewczyna jego marzeń odwzajemnia pocałunki, uśmiechnął się i oderwał od niej. 
- Jesteś moim wszystkim.- mruknął do jej ucha. Usiadł, pomagając usiąść również jej. Ponownie usiadł za nią i przytulił się do jej pleców, opierając swoje o zimną ścianę.- Jutro finał, a ja czuję się jakbym wygrał wszystko.
- No właśnie, nie powinieneś być na treningach?
- Nie, dzisiaj nie mamy. Zawsze przed finałem odpoczywamy i przygotowujemy się na niego bardziej psychicznie niż fizycznie. Mnie już nic nie martwi, więc będę w pełni sił.- splótł palce ich dłoni i ułożył głowę na jej ramieniu, by móc chociaż w mniejszym stopniu patrzeć na jej twarz. Pierwszy raz od jakiegoś czasu czuł się spełniony. 
- Nie chcę żebyś się mną martwił, skup się tylko na meczu. 
- Zawsze będę się o Ciebie martwić. Jak byłaś w śpiączce to trener ściągał mnie po pierwszej połowie bo byłem bezużyteczny na boisku. 
- To przeze mnie...
- Nie, nie wiesz nawet jak się cieszę, że poznałem kogoś takiego jak Ty. Dzięki Tobie mój świat stał się lepszy. Nigdy nie byłem tak zakochany jak teraz. Nigdy nie czułem do żadnej dziewczyny tego co czuję do Ciebie. Jesteś wyjątkowa.- powiedział, a na jej twarz wpełznął błogi uśmiech. Musiała przyznać, że dawno nie słyszała takich słów w stosunku do siebie.- Przyjdziesz jutro na mój mecz? Z Weroniką? Jeśli oczywiście będziesz miała siłę.
- Przyjdę, ale wstyd mi się przyznać... Nie kontaktowałam parę dni. Z kim gracie?- uśmiechnęła się nieśmiało. Neymar zaśmiał się pod nosem i pokręcił rozbawiony głową.
- Kochanie to żaden wstyd, spałaś sobie. Z Portugalią.
- Poznam Ronaldo?
- Przecież Ty jesteś za Barcą.
- Ale uwielbiam jego grę. Co nie znaczy, że Messiego mniej. Uwielbiam ich tak samo. 
- Pewnie poznasz. Ale jutro masz po meczu cały czas być obok mnie, okej?
- No okej, ale czemu?- zdziwiła się.
- Bo będę zazdrosny.- zrobił obrażoną minę i patrzył przed siebie. Dziewczyna zaśmiała się cicho i odwróciła głowę w jego stronę. 
 - Jesteś zazdrosny o każdego?
- No proszę Cię, jesteś taka śliczna, że nie chcesz wiedzieć co chłopaki mówili o Tobie w szatni, i nie proś żebym Ci powiedział bo Ci nie powiem, ale aż się we mnie gotowało.- uprzedził ją, zanim zdążyła poprosić. W tamtej chwili zupełnie zapomniała o tym co się stało i napawała się obecnością swojego...chłopaka. Jak to dziwnie brzmi. 
     Odwróciła się do niego przodem i przytuliła mocno, oplatając go nogami w pasie. Chłopak uśmiechał się, nie mógł tego opanować. Promieniował szczęściem na wszystkie strony. Głaskał ją po plecach i po włosach, chcąc pokazać jakoś jak bardzo ją kocha. Jednak tego nie można było pokazać. To było zbyt silne uczucie, aby je opisać. 
- Zaraz będę musiał jechać- powiedział smutno, a ona spojrzała na niego z innym wyrazem twarzy.
- Czemu?
- Obiecałem Daviemu że kupię mu piłkę.
- A no to jedź.- rozweseliła się. Jeśli chodziło o syna Neya, nie miała żadnych pretensji ani nic do gadania, sama uważała że to on powinien być na pierwszy miejscu. 
- Nie jesteś zła?
- Proszę Cię, to Twój synek, powinieneś spędzać z nim dużo czasu i nie powinnam nawet być za to na Ciebie zła. Rozumiem to.- uśmiechnęła się, a jemu serce się roztopiło. Była rzeczywistym aniołem. 
- Zobaczymy się jutro na meczu, dobrze? 
     Pokiwała głową i odsunęła się lekko, aby zrobić mu miejsce do wstania. 
- Będę tęsknić.- przejechał palcem po jej twarzy.- Bardzo.
- Zobaczymy się przecież już jutro.
- Ale ja tęsknie w każdej sekundzie gdy nie ma Cię przy mnie.
     Spojrzała na niego wzruszona. Nigdy nie pomyślałaby, że spotka ją takie szczęście jak w tej chwili. Nie myślała już o tym co jej się przydarzyło, ale o tym jak wspaniale jest być z tak wrażliwym i uczuciowym mężczyzną. 
- Jesteś...cudowny. 
- A Ty idealna.- pocałował ją w czoło.- Nie umiem się z Tobą żegnać.
- A niedługo na długo będziesz musiał to zrobić.- posmutniała, przypominając sobie gdzie mieszka ona, a gdzie on.
- Skarbie porozmawiamy o tym po Mundialu, ja coś wymyślę. 
- No dobrze, idź już bo się spóźnisz.
     Pocałował ją czule na odchodne i wyszedł z pokoju. Zmęczona Natalia niemalże od razu zasnęła. Dużo spała od czasu "wypadku". 


     Finał. 

     Weronika siedziała w pokoju z Natalią, która nie mogła zdecydować się w co się ubrać. Dawno nie wychodziła z domu, więc jeszcze nie miała dużo siły, a siniaki na szyi były bardzo widoczne, na jej bladej jak papier skórze. 
- Wyglądam strasznie, może lepiej obejrzę w telewizji.- przeglądała się w lustrze.
- Nie, nie ma takiej opcji. Wybieraj coś i idziemy bo się spóźnimy. Poza tym sprawiłabyś Neyowi tym przykrość. To w końcu finał. 
- Nie wiem czym ukryć te siniaki.
- Niczym. Bo po co... I tak media o tym trąbią, więc... O jezu przepraszam, nie powinnam Ci czegoś takiego mówić.- podeszła do niej szybko i przytuliła.- Nie umiem się opanować, wybacz.- jęknęła. Nie chciała sprawić przyjaciółce tym przykrości, ale czasami palnęła coś od rzeczy i nie na temat. Nie powinna tego robić, powinna się opanować. W końcu to wielki cios dla blondynki. 
- Nic się nie stało, rozumiem. W końcu Szepczyńska.- uśmiechnęła się smutno i ponownie odwróciła w stronę wielkiego lustra w garderobie. 
- Więcej tak nie powiem, przysięgam.
- Daj spokój, to będzie się za mną ciągnęło do końca życia.- westchnęła głęboko i dalej szukała jakiegoś porządnego zestawu ubrań.- A jak tam maleństwo?
- Nijak, nie czuję go, wymiotuję, dużo jem, tyję i tyle. Na razie przeżywam najgorszy okres tej ciąży. Byłam u lekarza i to już miesiąc. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko zajdę, aby praktycznie przyjechałam i po imprezie skorzystałam z okazji. Nie wierzę, najlepsze jest to, że ja nie byłam pijana, a on tak. Potem jakoś zaczęliśmy to robić częściej no i ukarali nas, to znaczy mnie bo on ma mnie i dziecko w dupie. Teraz pewnie bzyka się z Julią. 
- Nie rozumiem, jak ona mogła tak postąpić. Myślałam, że jest okej, a tu taka niespodzianka.
- Ona wszystkich podrywa. Nie wierzę, jak można być taką zdzirą. 
- Oscar też nie zachował się fair w stosunku do Ciebie, w końcu wiedział że nie możesz się denerwować bo nosisz jego dziecko, a mimo wszystko to zrobił. On jest mentalnie jeszcze dzieckiem.
     Natalia miała rację. Piłkarz nie dorósł do związku a co dopiero do roli ojca. Nie był gotowy i odpowiedzialny, aby opiekować się nowym życiem. Nawet teraz bał skontaktować się ze swoją byłą dziewczyną, którą zdradził. A przecież to jego kiedyś ktoś zdradził. Obiecał wtedy sobie, że nigdy nie skrzywdzi tak żadnej dziewczyny, a co teraz robił? Krzywdził dziewczynę bardziej, niż kiedy on został zraniony. 
- On nie wie co to miłość. Widzę jak na nią patrzy i wiem że jej pewnie mówi to samo co mi, bo kiedyś tak patrzył na mnie.- mówiła to obojętnym tonem, patrząc ciągle w jeden punkt na ścianie.- Zawsze chodziłam szczęśliwa, uśmiechnięta i pełna energii, mimo że bolało. Ostatnio nie daję rady. Zabijają mnie te ciągłe pytania "co się stało". Nie potrzebuję litości, muszę sama to przetrwać i nikt mi w tym nie pomoże. No chyba, że on.- przyznała się pierwszy raz sama przed sobą i swoją przyjaciółką, że mimo tego jak cierpi, wciąż go kocha i ta miłość nie przeminie tak szybko. Natalia spojrzała na nią smutnym wzrokiem i usiadła obok, chociaż zimno jej było siedzieć tak w samej bieliźnie. 
- Wszystko co było z nim związane już nie istnieje.- przypomniała jej, jej własne słowa.- Zapomniałaś?
- Kłamałam. Wcale tak nie myślałam. Nigdy o nim nie zapomnę, ani o tym co do niego czuję. Mogę jedynie przyzwyczaić się do tego bólu, jakie przysporzyła mi jego zdrada.
- On Cię kocha.
- On kocha każdą.- prychnęła śmiechem.- Jak można kochać kogoś i wmawiać to tej osobie, skoro nawet się tej osoby do końca nie zna, nie spędziło się z nią wystarczająco dużo czasu na rozmowie, a nie tylko na seksie. Ty z Neyem jesteście idealni, przyjaciele, rodzeństwo i para w jednym. Tak powstają związki na zawsze, wiesz? Ja już żadnemu chłopakowi nie zaufam i boję się, że zostanę sama.
- Nie mów tak, dobrze wiesz, że nie zostaniesz sama. Znajdziesz faceta którego pokochasz tak bardzo, że zapomnisz o takim kimś jak Oscar.
- Może zapomnę o nim, ale nie o tym co mi zrobił.- wytarła spływające po policzkach łzy i spojrzała na siebie w lustrze.- Znowu się rozmazałam, mogę pożyczyć Twoje kosmetyki?
- Jasne, bierz co chcesz.
     Brunetka podeszła do miejsca, gdzie leżały wszystkie kosmetyki Natalii i zaczęła poprawiać makijaż. 
     W końcu Natalia się ubrała i mogły jechać na stadion.
- Tego się już nie da naprawić. To koniec.- Weronika z tymi słowami weszła na stadion. Udały się wprost na lożę vipowską, gdzie byli już rodzice blondynki.
- Na pewno dobrze się czujesz?- spytała jej mama, która siedziała obok niej. Bała się o swoją jedyną córkę, w końcu ma i kocha tylko ją.
- Tak, trochę boli mnie kark, a poza tym to nic poważnego. Jestem jeszcze tylko osłabiona. 
- Lepiej byłoby gdybyś została w domu.
- Mamo, gdybym na prawdę źle się czuła to zostałabym w domu. Jestem rozsądna.
- Tylko czasami tego nie umiesz okazać.- dorzucił jej ojciec. Dziewczyna spojrzała się na niego smutno. Pogorszyły się kontakty między nimi, kiedy dowiedział się, że Ney przychodził do niej do szpitala. Sam dopowiedział sobie, że jego córka postąpiła głupio i związała się z piłkarzem, a przecież mówił jej że na dobre im wszystkim to nie wyjdzie. Dobrze wiedzieli jak wyszła na tym Weronika, która płakała na ramieniu przyjaciółki bo zauważyła Oscara.
- Weronika...- szepnął ojciec Natalii, którego traktowała jak wujka. Spojrzała się na niego przez łzy.- Jeśli Cię zdradził to dlatego, że młodzi chłopcy zrobiliby to nawet z wężem, gdyby miał makijaż. 
     Natalia zachłysnęła się piciem, jej mama spojrzała na niego jak na idiotę, a Weronika zaśmiała się pod nosem.
- Dziękuję, na prawdę.- otarła łzy i skupiła się na meczu. 
     Widać było, że Portugalia chcę wygrać finał. Dawno nie wygrali ani mistrzostw Europy ani mistrzostw świata, a teraz mają na to doskonałą okazje. Wystąpili swoim najlepszym składem, z Cristiano Ronaldo na czele. Jednak to nie wiele dało, ponieważ Brazylia wyszła na prowadzenie już w 22 minucie. Strzelcem gola był Oscar. A co zrobił? Weronice zaparło dech w piersiach, kiedy włożył piłkę pod koszulkę i stanął na przeciwko trybuny na której siedziała. Zadedykował tego gola jej i jej dziecku.. Ich dziecku. Może jednak mu zależało? Nie dopuszczała do siebie myśli, że piłkarz żałuję. Ale nie zrobiłby tego, jeśli nie zależałoby mu na nich. Natalia poklepała ją po nodze i uśmiechnęła się szeroko. Widziała reakcję swojej przyjaciółki i cieszyła się, że może jednak ta dwójka się zejdzie i stworzy piękną rodzinę. Ku uciesze kibiców portugalskich, Bruno Alves wykorzystał swoją szansę i wyrównał już w 39 minucie. Mecz zaczął się od nowa. Obie drużyny były pewne zwycięstwa. Tutaj nie było faworytów, tutaj grali na tym samym poziomie. Każda drużyna mogła wygrać, wystarczy jeden gol i skuteczna obrona do końca meczu, a będzie to zwycięstwo. Taka jest taktyka na finał. Po przerwie gra toczyła się po stronie Portugalczyków, którzy zmarnowali ponad cztery setki. Największym zdziwieniem jednak było to, że nie trafił rzutu karnego. Brazylia była już zmęczona, wiedzili, że nie wytrzymają dogrywki. Muszą strzelić. W doliczonym czasie gry, piłka odbiła się o nogi Almeidy i poleciała wprost pod nogi Thiago Silvy. Ten wypatrzył w polu Oscara. Kiedy pomocnik dostał piłkę wypatrzył doskonałą okazję do strzelenia gola, ale nie trafił. Kiedy sędzia podnosił gwizdek do ust, Neymar... strzelił gola. Cała Brazylia oszalała, doliczone było pięć minut, a ten strzelił  w 96. Portugalczycy sami nie wierzyli w to co się stało, jak mogli nie dopilnować piłkarzy. Wygraliby w dogrywce. 
 Tak jak Oscar wcześniej, spojrzał na swoją ukochaną i puścił jej oczko, uśmiechając się wesoło. Dzisiaj Neymar był wielki, Brazylia go kochała. Przyniósł zwycięstwo i dumę ojczyźnie. 

     Chciał tylko ją ponownie dotknąć, ze świadomością, że jest tylko jego. Kiedy zobaczył, że stoi z Weroniką, podszedł do niej pośpiesznie. Złapał ją za rękę i odkręcił w swoją stronę, nie mówiąc nic. Od razu ją pocałował. Jedną ręką trzymał ją w pasie, a drugą podtrzymywał jej twarz. 
- Kocham Cię.- uśmiechnął się, kiedy oderwali się od siebie. 

Jest słodko, no nie powiem. Pewnie nudny bo za słodko i nic wielkiego się nie dzieję, ale niestety tak już jest. Kochani moi, mam za dużo pomysłów na inne blogi. Skoro już wszystko poukładane w moim pierwszym, następny będzie...Epilog:) Do zobaczenia aniołki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz