czwartek, 26 czerwca 2014

05. Ciągnie go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć.

     Deszcz pada ponieważ chmury nie wytrzymują nadmiaru wody. Łzy lecą z oczy ponieważ serce nie jest w stanie dłużej znieść ukrywanego bólu…
     Neymar nie znosił już tego bólu, Natalia nie przebudziła się, a minęło pięć dni. Nie jest w stanie skupić się na niczym, na boisku jest bezużyteczny. Każdy z jego kolegów daje radę na boisku, chociaż też się martwią. Jednak są profesjonalistami i potrafią zostawić prywatne sprawy przed stadionem. Ney nie był taki, martwił się o nią niesamowicie, chciał żeby się przebudziła i żeby mógł poczuć jej ciepło. Żeby mógł trzymać ją w ramionach i czuć, że dziewczyna czuję się przy nim bezpiecznie. Tak, to było jednym z jego marzeń. Najbardziej martwiło go to, że marzenia rzadko kiedy się spełniają.
     Usiadł na ławce w parku. Przyszedł tutaj z Davim i Carolin. Nie miał z nią wrogich kontaktów, wręcz przeciwnie, byli dobrymi znajomymi. W końcu nie chcieli żeby dziecko odczuwało stratę obojga rodziców, którzy nie robią nic tylko się kłócą. Dlatego rozmawiali, spędzali czas razem z Davim. Carolin zauważyła, że Ney jest jakiś zamyślony i niespokojny. Znała go bardzo dobrze, ale nie wiedziała od jakiegoś czasu co dzieje się w jego życiu. Dawno się nie widzieli, tak samo jak Davi dawno nie widział swojego ojca i nie spędzał z nim czasu, a przecież jest w tym samym mieście. 
- Ney, co się z Tobą dzieję? - spytała delikatnie, patrząc na swojego byłego chłopaka. Ciągle był dla niej ważny, nie umiała zapomnieć o tym co ich kiedyś łączyło. Ale liczyło się szczęście Davi'ego, więc jeśli mają być razem na siłę, a dziecko ma cierpieć, to niech nie będą w ogóle. Dla niej liczył się wyłącznie jej ukochany synek.
- Poznałem kogoś.- odpowiedział po chwili zastanowienia. Nie wiedział, jak ubrać w słowa to co wydarzyło się przez kilka ostatnich tygodni. Blondynka spojrzała na niego zdziwiona, ale dała mu znak, żeby opowiadał dalej, a ona go wysłucha.- Jest piękna, cudowna. Poznałem ją na bankiecie po meczu z Chorwacją, jej rodzice są jednym ze sponsorów Mundialu. Gra w piłkę, jest lepsza ode mnie. Na prawdę. Mówiłem wszystkim, że dałem jej wygrać żeby się ucieszyła i załapała pewność siebie ale prawda jest taka, że jest ode mnie lepsza. Spędzałem z nią każdą wolną chwilę, dlatego mniej czasu poświęcałem Davi'emu. Ona jest aniołem. Martwiła się o wszystko, nawet o to że mniej czasu spędzam z Davim. Wszystko układało się wspaniale, ale miała jedną wadę. Lubiła rysować.
- Jak to rysować?- zdziwiła się jego była dziewczyna.- To chyba normalne zajęcie?
- Rysowała po bardzo cienkim płótnie. To rysowanie jest niebezpieczne dla niej, mógłbym ją łatwiej stracić, jeśli mocniej pociągnęłaby ołówkiem.- mówił. Nie chciał powiedzieć prosto z mostu o co mu chodziło, nie był taki. Wyraz "cięcie" nie mógł nawet przejść mu przez gardło, chociaż to właśnie robiła jego przyjaciółka. Cięła się. 
- Chyba rozumiem o co chodzi.- przemyślała.- Tak, rozumiem o co chodzi. To Cię tak martwi?
- Też. Pokłóciliśmy się o to, że znowu to zrobiła. Do tego ona prawie nic nie je, ma anemię, boję się, że niedługo wpadnie w anoreksje. Nie jest jakimś kościotrupem, jest idealna, ale przy wysiłku fizycznym powinna jeść o wiele więcej niż je teraz. Martwię się o nią. Po naszej kłótni, spotkałem ją w galerii. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, a ona odeszła. Gdybym ją wtedy zatrzymał, nie leżała by teraz zgwałcona w szpitalu.- mówił, a z jego oczu raz po raz wydostawały się łzy. Trudno było mu o tym mówić, nie chciał rozmawiać o tym z chłopakami, nawet z Danim. Dani stwierdził, że nie obchodzi go dziewczyna, która się tnie bo to nie jest normalne. Niestety, ludzie uważają takich ludzi za nienormalnych. A oni po prostu potrzebują pomocy. Jednak lepiej nie zaczynać, bo jak już zaczniesz, to nie łatwo z tego wyjść. Lepiej się w to nie pakować. To wyniszcza nas, i naszych bliskich, a ta historia to doskonały przykład tego, co robi z nami uzależnienie samookaleczania.  
     Carolin nie wiedziała co powiedzieć. Nigdy nie pomyślałaby, że jej była miłość tak dojrzale podchodzi do życia i do innej kobiety. Trudno jej było tego wszystkiego słuchać, ale ciągle mówiła sobie w duchu, że najważniejszy jest Davi Lucca. 
- Nie wiem co powiedzieć, Ney, idź do niej. Ja rozumiem, Davi pewnie też zrozumie, że musisz załatwić coś ważnego. Mało tego, kiedy ta dziewczyna którą poznałeś wyzdrowieje, to będzie chciał ją poznać. Ja też. Skoro ona tak Cię zmieniła. Na lepsze. Idź do niej.- uśmiechała się szczerze. Jedynie to mogła mu poradzić bo wcześniej nie spotkała się z sytuacją, że któremuś z jej znajomych zgwałcono dziewczynę. Nie zna nikogo tak podle potraktowanego, ale powoli zaczyna współczuć tej dziewczynie. Nie dość, że się tnie, to jeszcze przeżywa  w tym momencie pewnie wielką traumę. Ba! Na pewno. Nie spodziewała się, że świat może być tak okrutny dla młodych ludzi, kiedyś nie bawili się żyletkami, tylko lalkami, misiami. Chociaż to nie jest zabawa. To igranie ze śmiercią. Wystarczy jedno mocniejsze przyciśnięcie, a można stracić najpiękniejszy dar dany od Boga. Życie. 
- Na prawdę?- spytał, zdziwiony reakcją blondynki. Ta jedynie pokiwała głową i dalej uśmiechała się szczerze.
- Trzymam za was kciuki.
- Dziękuję. Powiedz Davi'emu że przyjadę po niego jutro wieczorem i zabiorę do siebie, jeśli oczywiście się zgodzisz.
- Jasne, że się zgodzę. A teraz leć.
     Piłkarz na pożegnanie pocałował ją w policzek i poszedł szybkim krokiem w stronę miejsca, gdzie zaparkował samochód. Carolin nie powiedziała mu nic takiego, oprócz tego, że musi być z Natalią. Musi ją wspierać, bo to będą najtrudniejsze chwilę w jej życiu. Taka malutka, drobniutka, krucha dziewczyna która już i tak ma za sobą wielki bagaż doświadczeń. Jak ona sobie z tym wszystkim da radę sama? Za pomocą żyletek? Na pewno nie, nie dopuści do tego, chociażby miałby siedzieć przy niej noc i dzień. Nie pozwoli jej znowu skrzywdzić siebie, chcę ją wspierać, być przy niej i pilnować, jak największego skarbu. W końcu jest jego największym skarbem. 
     Zaparkował przed szpitalem i wszedł do najlepszej kliniki w Brazylii. Takie szczęście miała, że nie trafiła do publicznego szpitala, bo tam nie wiadome by było, czy żyłaby teraz. Na pewno nie dostałaby tak natychmiastowej pomocy jak w tej prywatnej klinice. Poszedł dobrze sobie znaną drogą do sali, w której znajdowała się dziewczyna. Julia siedziała na korytarzu, a w środku był Oscar i Weronika. Ciągle się nie wybudziła. 
- Hej.- czarnowłosa pomachała do niego i delikatnie przygryzła dolną wargę. Przypomniał sobie jak robiła to Natalia i coś zakuło go w serce. Chciał jeszcze raz zobaczyć, jak słodko zagryza wargę albo jak odgarnia całą ręką burzę loków z czoła. 
- Cześć.- powiedział obojętnie i usiadł na krześle obok niej, czekając aż para wyjdzie z sali. 
     Tak, para. Weronika i Oscar zakomunikowali wszystkim, że są razem. Na prawdę pięknie wyglądali. Oscar jest dość kochliwy i często zmieniał dziewczyny, ale tym razem widać, że wpadł w tą miłość jak śliwka w kompot. Siedział i z niecierpliwością czekał, aż wyjdą z sali. Nie chciał, aby zaraz przyszli rodzice dziewczyny, a wtedy wszedłby do niej dopiero za rok. 
- Jesteś niewyspany, może zawiozę Cię do domu?- Julia nachyliła się nad piłkarzem i zaczęła szeptać mu do ucha.- Może zajmę się Tobą przez jakiś czas?
- Nie, dzięki. Zostanę z Natalią.- powiedział zmieszany i spojrzał się na nią zdziwiony. Ta zachichotała i oblizała wargi.
- Ona i tak Cię nie widzi, więc nie będzie wiedziała, że Cię tutaj nie ma, a jak się wybudzi to powiem jej, że byłeś cały czas. Co oczy nie widzą, temu sercu nie żal. 
- No i co, może miałbym ten czas, który niby byłem u niej, spędzać z Tobą?- uniósł rozbawiony brew. Młoda wyraźnie próbowała go uwieść, co niezdarnie jej wychodziło. Pewnie jakby ją poprosił, to rozłożyłaby nogi. Ale jej cechą było pchanie się tam gdzie nie trzeba. 
- To właśnie Ci zaproponowałam, będzie miło, a ona się nie dowie.
     Kiedy miał powiedzieć jej coś na prawdę nie miłego, z sali wyszła para. Przywitali się jedynie z Ney'em, a ten szybko wszedł do środka. Chciał znaleźć się już obok swojej księżniczki. Usiadł na krześle obok i przyglądał się jej delikatnej, spokojnej twarzy. Uśmiechnął się do siebie, patrząc na pierścionek. Leżała w sali z jakąś starszą panią, która przyglądała się im. Ten jednak nie zwracał na to uwagi i złapał ją delikatnie za rękę. 
- Szkoda jej, taka piękna dziewczyna.- odezwała się starsza pani, siadając po drugiej stronie jej łóżka. Neyamrowi to nie przeszkadzało, lubił rozmawiać ze starszymi ludźmi.
- Najpiękniejsza.- powiedział, czule obejmując jej dłoń swoimi dwiema. Przyciągnął jej palce do ust i delikatnie pocałował.
- Pewnie jesteście piękną parą.- powiedziała uśmiechając się promiennie. Patrzyła na nią i widziała siebie. Wyglądała podobnie kiedy była w jej wieku, chociaż bez paru dodatków na ciele. 
- Jeszcze nie jesteśmy, chociaż bardzo bym chciał.- spojrzał na twarz śpiącej dziewczyny, którą tak bardzo kochał. Namieszała mu w głowie przez ostatni miesiąc i sprawiła, że nie potrafiłby żyć bez niej. 
- A ona o tym wie?
- Nie. Pokłóciliśmy się troszkę.- westchnął, jeżdżąc palcem po wierzchu jej dłoni. Była taka blada i zimna.
- Oj no to nie dobrze. Myślę, że gdy się obudzi i zobaczy Ciebie, to nie będzie pamiętać o powodzie waszej kłótni. Życzę wam szczęścia, bo na prawdę pięknie byście razem wyglądali.
     Piłkarz uśmiechnął się do niej szczerze i przyglądał Natalii. Splótł palce ich dłoni i wyobrażał sobie, że idą tak razem na spacer, że siedzą obok siebie, że są w parku z Davim. Wyobrażał sobie jak może być pięknie, kiedy będą razem. Zabrałby ją ze sobą do Hiszpanii, mieszkaliby razem. Ona przychodziłaby na jego mecze w jego koszulce, poznawałaby jego kolegów z drużyny. Wiedział, jak uwielbiała piłkę, więc wspierałby ją w przejściu do lepszego klubu, chodziłaby do szkoły muzycznej w Hiszpanii, a nie w Polsce. W Barcelonie ma więcej możliwości, niż w Warszawie. 
- Ney, idź do domu. Posiedzę z nią.- poczuł na ramieniu dotyk i usłyszał głos Weroniki. Uśmiechnęła się do niego smutno i usiadła na wcześniejszym miejscu, które zajmowała pani. Ta teraz leżała i czytała jakąś książkę.
- Chcę z nią zostać.- mruknął, dalej patrząc się na spokojny twarz swojej księżniczki. Brunetka westchnęła cicho i zrobiła to samo. Przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Boję się, że Julia wszystko zepsuję. Między mną a Oscarem. Tak bardzo potrzebuję rozmowy z Natalią.- jęknęła, wycierając spływającą po policzku łzę. Brazylijczyk spojrzał na nią i uśmiechnął się pocieszającą.
- Nikomu nie powiem.- mówiąc to miał na myśli, aby dziewczyna powiedziała co ją gryzie, a ten spróbuje jej pomóc jak najlepiej potrafi. 
- Głupio mi tak trochę mówić to Tobie, w końcu przyjaźnisz się z Oscarem.
- Dlatego że się z nim przyjaźnię, chcę aby wszystko między wami było w porządku. Nie martw się, to zostanie między nami.- uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, cały czas trzymając dłoń Natalii. Oparł się łokciami o łóżko i pocałował dłoń dziewczyny. Następnie przeniósł wzrok na jej przyjaciółkę, dając znak, że słucha.
- Przed chwilą siedzieliśmy z Julia na korytarzu. Ona powiedziała że się źle czuję, a Oscar zaoferował, że odwiezie ją do domu. Rozumiesz to? Zamiast zająć się mną, przecież noszę jego dziecko. Stresuję się, a on daje mi kolejne powody do denerwowania. Zachował się bardzo nieodpowiedzialnie i pomyślał tylko o sobie, a ona nie zachowała się jak koleżanka bo od razu przyjęła z wesołą miną jego pomysł. Mało tego! Zachowała się jak dziwka, szła i co chwilę się o niego ocierała, albo szeptała coś do ucha, to nie jest normalne. A na koniec spojrzała się na mnie ze zwycięskim uśmiechem i zaśmiała się, jakby już mi go odebrała. Boję się, że między nimi coś zajdzie jeśli już nie zaszło, bo wtedy nie wybaczę tego Oscarowi i sama wychowam dziecko. Nie dam sobie wtedy rady, ale nie przyjmę od niego pomocy, będę wymagała jedynie alimentów.- opowiedziała ze zmartwionym wyrazem twarzy, trzymając rękę na niewidocznym brzuchu. Mimo to czuła, że tam jest jej dziecko. Już je pokochała, chociaż tak na prawdę to malutkie ziarenko. Także pokochała to ziarenko i to bardzo mocno. Nie chciała słuchać rodziców, kiedy mówili o usunięciu dziecka albo oddania go do adopcji. Do końca życia by sobie tego nie wybaczyła. Wolała zrezygnować z imprez i grania w piłkę, niż z dziecka. Na studia pójdzie, jakoś da radę. Nawet jeśli będzie musiała wychowywać dziecko bez ojca, to zrobi to. Jedno jest pewne, nikomu nigdy nie wybaczyłaby zdrady.
- Wiesz, miałem podobną sytuację z Carolin, ale to ona zdradzała mnie. Ja zrozumiałem, że to między nami to nie jest miłość. Tylko przyzwyczajenie, przywiązanie. Nic innego. Ona zrozumiała, że chcę odejść, ale wychowujemy w zgodzie Daviego, mamy dobry kontakt, żeby mały się nie stresował. Jeśli Oscar rzeczywiście coś takiego zrobi, to zachowa się jak ostatni dupek. Ale nie odbieraj dziecku ojca. Nie musisz być z nim, ale nie kłóćcie się, bo to odbije się na waszym dziecku. Uwierz, że kiedy on je zobaczy to będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bynajmniej ja tak miałem. A co do wybaczenia... Słuchaj tego co powie Ci serce, nie daj sobą manipulować nikomu. A Julia uwodziła mnie przed chwilą, więc to zwykła dziwka, tak jak sama powiedziałaś.- powiedział co myśli, a dziewczyna raz po raz kiwała głową ze zrozumieniem. Musiała przyznać, że piłkarz miał rację. Nie mogła pozwolić, aby dziecko wychowywało się bez ojca, bo potem przeżywałoby trudniejszy okres dojrzewania. Poszłoby do szkoły i pytałoby czemu inne dzieci mają tatę, a ono nie. Nie mogła do tego dopuścić.
- Masz rację. Ale moja duma nie pozwoli mi na przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu, kiedy będę miała świadomość że zdradził mnie z pierwszą lepszą.
- Nie wiesz czy zdradzi. Oscar nie jest taki. Kiedy ma dziewczynę, jest wierny tej dziewczynie bo sam przeżył zdradę. Nie zrobiłby Tobie tego, widać, jak Cię kocha.- uśmiechnął się pewny swoich słów. Miał nadzieję, że sam Oscar potwierdzi to co powiedział o nim jego przyjaciel i że go nie zawiedzie. 
- W sumie powinnam mu ufać, jeśli mamy tworzyć związek i rodzinę w przyszłości.
- No widzisz. Będzie dobrze, zobaczysz.
     Brunetka uśmiechnęła się do niego i ponownie spojrzała na swoją przyjaciółkę. Chciałaby poznać jej zdanie na ten temat, byłaby bardziej pewna słów Brazylijczyka wtedy. Pewna jest, że powiedziałaby to samo co on jej teraz. Taka jest. No i sytuacja przedstawia się jasno, nie powinna martwić się tym, co jeszcze się nie wydarzyło i pewnie nie wydarzy. 
- Będziecie razem?- spytała już, zmieniając kompletnie temat. 
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym tego chciał. Żebyśmy byli razem.- zaśmiał się nerwowo i ponownie pocałował dłoń blondynki. Wydawało mu się, że delikatnie zadrżała jej dłoń, ale możliwe że to było tylko złudzenie.
- Zrobisz coś z tym?
- Robię cały czas. 
- Porozmawiaj z nią kiedy wyzdrowieje, Ty też nie jesteś jej obojętny.- uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Ten ucieszył się w duchu, że jego uczucia mogą być odwzajemnione. 
- To właśnie zamierzam. Weronika, wiedziałaś, że ona znowu zaczęła to robić?- spojrzał na nią podejrzliwie. Ta spuściła głowę i westchnęła głęboko, by za chwilę pokiwać głową. Wiedziała, że znowu się cięła i nie wiedziała jak ma jej przemówić do rozsądku, bo przecież nie powie jej rodzicom. Bała się, że wyślą ją do szpitala psychiatrycznego, jak kiedyś prawie to zrobili.- Nie rozumiem, dlaczego nic z tym nie zrobiłaś?
- Natalia to typ człowieka, któremu trudno coś przetłumaczyć i zmienić jego poglądy. Tego się praktycznie nie da. Starałam się, robiłam wszystko co w mojej sile, ale to nie wystarczało. Do tej pory zastanawiam się dlaczego zaczęła. Nigdy nikomu nie chciała o tym opowiedzieć, nawet psychiatrze. Mówiła ze to przez Mikołaja.
- Jakiego Mikołaja?
- Nie opowiadała Ci?- zdziwiła się, a ten tylko pokręcił przecząco głową.
- To był jej przyjaciel, zabił się na motorze, a od tego czasu ona kompletnie sobie nie radzi. 
     Nigdy nie opowiadała mu o jakimś Mikołaju, który miał wypadek na motorze. Racja, bała się tej maszyny, ale myślał że po prostu dlatego, że jest szybka, a ona nie spróbowała jeszcze jak się na niej jeździ i się bała. 
- Nie opowiadała mi, nigdy. Pokłóciliśmy się o to, że znowu to zrobiła. Bardzo boli mnie to, że rani siebie.
- Wytrzymywanie bólu dla kogoś, o kogo się troszczysz. Czy nie na tym polega życie?


Następnego dnia...
     Weronika wyszła ze szpitala. Dzisiaj znowu była w nim razem z Neyem i znowu rozmawiali o życiu, o Natalii, o Oscarze. Znalazła w nim powiernika sekretów. Miała pewność, że Natalia będzie przy nim szczęśliwa. Kibicowała im z całego serca. Trzymała kciuki za ich szczęście.
     Weszła do mieszkania swojego chłopaka. Dał jej klucze, więc czuła się swobodnie. Zostawiła buty i torbę, ale poczuła się dość dziwne. Wszędzie porozrzucane były ubrania, a z pokoju było słuchać wesołe śmiechy. Weszła zdziwiona do sypialni Brazylijczyka i zamarła. Jej koszmar się spełnił. 
- Powodzenia na nowej drodze życia.- rzuciła obojętnie i trzasnęła drzwiami do pokoju. Ze stoickim spokojem weszła do korytarza i zakładała spokojnie buty, jakby tego nie widziała. Jakby jej to nie zabolało, chociaż jej serce właśnie posypało się na drobniutkie kawałeczki. Kiedy ubrała już swoje conversy, pojawił się przed nią ciężko oddychający chłopak, jedynie w bokserkach.
- Wera, to nie jest tak jak myślisz.
     Zaśmiała się i uderzyła go z liścia w policzek. 
- Numer konta na który masz wysyłać alimenty wyślę Ci sms'em. Dziecko będziesz mógł widywać dwa razy w tygodniu, już postanowiłam. Nie chcę, żeby wychowywało się bez ojca. Ale do mnie masz się nie zbliżać.- oznajmiła i wzięła torbę, kierując się w stronę drzwi. Złapał ją za ramię i z tego powodu, że był silniejszy, przyszpilił ją do drzwi.
- Porozmawiaj ze mną i daj mi wszystko wytłumaczyć!
- Co chcesz mi tłumaczyć? Że nic między wami nie zaszło? Wiem co widziałam. Nie chcę Cię znać, od dzisiaj się nie znamy, jesteś nikim dla mnie.- mówiła obojętnie. Bo w końcu obojętność boli bardziej niż milczenie czy wyzwiska. Za nic nie pokaże mu, że jest jej ciężko i ze cierpi. 
- Ona mnie uwiodła.
- A Ty biedny nie mogłeś się powstrzymać.- prychnęła śmiechem.- Pomyśl czasami głową, a nie główką, bo w przyszłym związku może Ci się to przydać. 
- Ja nie chcę innego związku, ja chcę związku z Tobą!- dotknął jej twarzy, a ona patrzyła na niego jakby nigdy go nie kochała. Zaczęła nawet sobie to wmawiać. Że nigdy go nie kochała i nigdy nie będą ze sobą.
- A ja chcę stąd wyjść. To moje jedyne marzenie jak na dzień dzisiejszy.
- Proszę, nie zostawiaj mnie. Ona nic dla mnie nie znaczy, to był tylko seks, a to co czuję do Ciebie to miłość.
- To chyba znasz inną definicję miłości niż ja. A wiesz co  tworzy miłość? Zaufanie. Moje straciłeś bezpowrotnie.
     Żałował tego co zrobił, a brunetka doskonale to wiedziała, ale jak powiedziała Neymarowi, jej duma była zbyt wielka, żeby wybaczyć coś takiego. Nawet nie chciała płakać, bo nie warto marnować tuszu do rzęs, dla takiego bezwartościowego piłkarzyka. 
- Dorośnij do związku, aby o nim mówić a przede wszystkim go tworzyć.- dodała i odsunęła go od siebie.- Do zobaczenia, mam nadzieję, że za bardzo długo.- rzuciła przez ramię i wyszła. Nie poszedł za nią, nie widział sensu,skoro ona go znienawidziła. Jednak nie zachował się tak jak powinien. Zamiast starać się to naprawić to co zrobił? Wrócił do sypialni, z której po chwili zaczęły dochodzić zadowolone piski. 

     Weronika szła przed siebie z kamienną twarzą, nie zwracając uwagi na padający deszcz. Nie bała się, że się pochoruję co może zaszkodzić dziecku. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, gdzie zmieniło się wszystko. Zniszczyła sobie życie, zmarnowała miesiąc na tego człowieka. A wcale nie musiała, przecież nikt jej nie kazał. Udała się z powrotem do szpitala, chciała pogadać z Neyem. Musiała. Ale nie znalazła go tam, pewnie pojechał przebrać się do domu. Byli za to rodzice Julii, a ona chciała się jakoś odegrać. Ale po co miała to robić. Jest damą, a damy nie brudzą sobie rąk czymś tak brudnym. Jak śmieć. O tak, śmieciami nie będzie zawracała sobie głowy, i tak ma dużo zmartwień. Usiadła na krzesełku i głaskała płaski jeszcze brzuch. Nie mogła się załamać ani denerwować, ma dla kogoś żyć. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, że za dziewięć miesięcy będzie dumną mamą. Będzie wychowywać piękne dziecko, które będzie zdolne. Zafunduje mu najlepszą przyszłość. Nie ważne czy urodzi się chłopczyk, czy dziewczynka. Swoje dziecko wychowa tak, aby nigdy nie skrzywdziło nikogo. Wychowa je na porządnego człowieka, cokolwiek wartego w tym świecie na którym jest pełno debili. 
     Pomyślała o szczęściu swojej przyjaciółki. Neymar chyba już rozumie co to miłość. Że człowiek zakochany nie ma wyboru. Ciągnie go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć. Żałowała, że Oscar jest takim dzieciakiem. Nie wiedział co oznacza słowo "kocham" a wypowiadał je ciągle. 
     W szpitalu nagle zrobił się duży ruch, każdy chodził w sali Natalii. Wstała przerażona. Aparatura piszczała, a lekarze robili jej masaż serca. Umierała. Patrzyła się na to z kamienną twarzą. Przecież jej przyjaciółka chciała umrzeć, jej marzenie się właśnie spełnia. Ale nie może ich wszystkich zostawić. Weronika nie da sobie rady bez niej, szczególnie w tym momencie. Nagle z sali wyszedł lekarz. 
- Gdzie są rodzice dziewczyny? 

Witam moje aniołki:) Jak widać, dodałam z dnia na dzień na życzenie Weroniki, która gwałciła mnie o ten rozdział przez fb, kocham;*  Rozdział krótszy wyszedł niż inne, mało się dzieję. Jak widzicie, doszliśmy do połowy opowiadania. Mam nadzieję, że podoba wam się. Chciałabym coś powiedzieć. Piszę o samookaleczaniu, nie zachęcając was do tego. Pokazuję, co ono robi z ludźmi. Wiem jak to jest, przyznaję, że sama popadłam w uzależnienie. Straciłam wielu przyjaciół. Ale moje życie stało się piękniejsze, kiedy skończyłam z tym. Będę najszczęśliwszą osobą na świecie jeśli chociaż jedna osoba dzięki mnie nie popadnie w bulimię lub anemię, albo w samookaleczanie. Zależy mi na was aniołki:) Trzymajcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz