środa, 25 czerwca 2014

04. Jest tyle ważniejszych spraw, niż jej delikatne serce.

      Natalia z Weroniką i Julią były na zakupach w galerii, w Rio. Tak spędzały wspólnie czas. W Brazylii są już trzy tygodnie. Julia, to córka polskich przyjaciół rodziców Natalii, poznały się kilka dni wcześniej na jednym z bankietów, których bądź co bądź było pełno. Prawie trzy razy w tygodniu, to na prawdę męczące.
     Julia była w wieku Natalii. Miała długie, czarne, proste włosy i ciemniejszą karnację. Była bardzo wysoka i miała idealne predyspozycję do tego, aby zostać modelką. 
     - Nie dobrze mi.- najstarsza z nich Weronika, jęknęła i usiadła na pobliskiej ławeczce. 
- Może pójdziemy do łazienki?- spytała jej przyjaciółka, wiedząc że od trzech dni Weronika nie robi nic, oprócz wymiotowania i jedzenia. Dużo jedzenia, każdego rodzaju, nawet te najdziwniejsze produkty. Często zmieniał jej się humor i to powoli wyprowadzało wszystkich domowników z równowagi. Każdy się o nią martwił, ale nie dało się z nią normalnie porozmawiać, bo albo krzyczała zdenerwowana, albo ignorowała swoich rozmówców. Zachowywała się jak kobieta w ciąży, dokładnie tak. 
- Nie, lepiej mi już. Słabo się poczułam.- westchnęła i przymknęła oczy, a Julia podała jej butelkę wody. Również widziała co dzieje się z koleżanką.
- A może jesteś w ciąży?- spojrzała na nią podejrzliwie. Mówiła to bardzo ostrożnie, jakby bała się że starsza koleżanka zaraz ją zaatakuję. Ta jednak zareagowała śmiechem.
- No chyba że jestem wiatropylna.- mówiła rozbawiona pomysłem swojej koleżanki. Zajście w ciążę nie wchodziło w grę, przecież nawet nie miała chłopaka. 
- W sumie to by pasowało. Jesz dziwne rzeczy, raz płaczesz a za chwilę się śmiejesz, dużo śpisz, wymioty i biodra Ci urosły.- dodała Natalia, patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem. Brunetka zbyła ją jedynie machnięciem ręki.
- Przytyłam, no i może coś mi odwalało. Nie ma możliwości, żebym wpadła, poza tym nawet nie miałabym z kim. 
- A Oscar? Dużo czasu spędzacie razem.
- To nie znaczy, że się bzykamy.- fuknęła i wstała obrażona.- Idziemy czy macie zamiar dalej wmawiać że jestem w ciąży?
- Idziemy.- westchnęły obie z Julią jednocześnie. 

     Kiedy atmosfera rozluźniła się i wróciła do normy, ponownie zaczęły o wszystkim rozmawiać, śmiać się. Jedynie Natalia była taka zamyślona i przygnębiona. Powód był dla niej jasny. Kłótnia z Neymar'em. Pokłócili się o to, że ponownie zrobiła sobie krzywdę. To była ich pierwsza poważna kłótnia w tej znajomości, i chyba na dobre zakończyli kontakt. Przepłakała dwie noce, w dzień zakładała pewną maskę, przez którą nikt nie widział jej prawdziwych uczuć. Nauczyła się układać rysy twarzy tak, aby inni nie widzieli że coś ją dręczy. Wydawała się szczęśliwą dziewczyną, pomyślałby ktoś, że w nocy chciała popełnić samobójstwo? Tym razem nadgarstki ukrywały liczne bransoletki, zresztą prawie ciągle takie nosiła. Ostatnio przesadziła z cięciami, ponieważ rany nie chcą się goić, a blizny zapowiadają się okropnie. Żałowała, że kiedykolwiek zaczynała to robić. To uzależnienie odbiera jej ważne dla niej osoby i niszczy ją, oraz psuję przyszłość. Żałowała, że weszła w to gówno, z którego trudno jest wyjść i nikomu nie poleca robienia tego, bo to najgorsze w co można się wpakować. Nie jest łatwo z tego wyjść, a szkody jakie wyrządza samookaleczanie są nie do naprawienia. Traci się przez to najważniejsze osoby w naszym życiu, sprawiając im większy ból, niż taki którzy sami przeżywamy. Nagle jej rozmyślenia przerwał wesoły pisk Weroniki, więc gwałtownie odwróciła głowę w jej stronę. Oscar podnosił ją i łaskotał w boki, a ona wesoło śmiała się i próbowała wydostać z jego objęć. Uśmiechnęła się smutno, ponieważ chociaż jej przyjaciółce się układało. Z Oscar'em wyglądają na najlepszą parę, ale przyjaźnią się, chociaż pewnie sami w to nie wierzą. Nie wygląda to na zwykłą przyjaźń, chociaż patrząc przez pryzmat szczerości, to każdy gest wykonany w stronę Weroniki, znaczył dla Oscar'a więcej, niż tylko gest. 
- Co Ty tu robisz?- brunetka uśmiechała się do niego wesoło, kiedy stanęła na własnych nogach, naprzeciwko niego. 
- Jestem z chłopakami, wracaliśmy z treningu i przechodziliśmy tędy.- odpowiedział, z równie wesołym uśmiechem, patrząc na dziewczynę. Nagle przeniósł wzrok na Natalię i uśmiechnął się do niej smutno. Wiedział o co chodzi.- Ney chciał z Tobą porozmawiać, ale się do tego nie przyzna, nie przejmuj się.- powiedział cicho, nachylając się w jej stronę.
- Więc niech to zrobi.
- Ma taki zamiar.
    Jakby na potwierdzenie jego słów, Dani wraz z Neymar'em pojawili się trochę dalej od nich. Roześmiani, w znakomitych humorach. Zupełnie nie było widać po nich, że niedawno stało się coś. Szczególnie z Ney'u, zachowywał się jakby był najszczęśliwszy w życiu. W sumie nie dziwiła mu się, stracił tak wielki ciężar, jakim była dziewczyna z anemią i depresją. 
   Nagle ich wzrok się spotkał. Jego uśmiech od razu znikł, a na twarzy pojawił się smutek i ból, jaki przyniosła mu nieobecność dziewczyny. Ona patrzyła z nie mniejszym bólem. Była bardzo przygnębiona tym, że znowu nic się jej nie udaję, że nie umie trzymać przy sobie ludzi na których jej najbardziej zależy. 
   On jako pierwszy spuścił wzrok, nie mógł dłużej patrzyć na osobę, na której mu tak zależy, a ona zachowuję się jakby jej nie zależało na nim. Tak to wszystko wyglądało. 
- No to my idziemy coś zjeść.- zakomunikowali Oscar z Weroniką, wyczuwając tą chwilę, gdzie powinni zostawić ich samych. Julia też wyczuła iluzję i postanowiła iść do domu, a Alves bardziej rozbawiony całą sytuacją i tym, że mówił młodszemu przyjacielowi że tak będzie, poszedł do sklepu i dał im chwilę czasu. 
   Oni stali na przeciwko siebie, patrząc w buty. Tak nie powinno się rozmawiać. Tak nie rozmawiają dorośli ludzie. Blondynka miała już dość, czuła jak łzy cisną się jej do powiek. 
- Cześć.- powiedziała i odwróciła się na pięcie, pośpiesznym krokiem idąc na busa. Chciała być jak najdalej od tego miejsca. Nie odezwał się, nie zrobił nic, żeby ją zatrzymać. Tylko stał i patrzył jak odchodzi czując, że cały dotychczasowy poukładany świat runął. 

   A ona była już w parku, nie miała siły dalej iść. Usiadła bezsilnie na ławce i podkuliła kolana. Łzy lały się z jej oczu strumieniami, ale nie mogła nic na to poradzić. Zawiniła. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie. Nigdy nienawidziła nikogo, jak w tym momencie siebie. Nigdy. Miała rozmazany cały makijaż, kiedy uniosła głowę. Musiała się uspokoić, chociaż na chwilę. Patrzyła przed siebie, na plac zabaw, gdzie bawiły się dzieci. Były takie szczęśliwe, nie wiedziały co to ból i cierpienie. Tego właśnie im cholernie zazdrościła. Chciała być teraz dzieckiem. 
- Dlaczego płaczesz?- usłyszała cichy głos. Koło niej stały dwie małe dziewczynki. Zdziwiła się, że miały tak poważne twarze i wlepiały w nią duże oczy. Uśmiechnęła się do nich smutno.
- Zrobiło mi się po prostu smutno. 
- Dlaczego?- dalej wypytywały. 
- Pokłóciłam się z przyjacielem. 
- Dlaczego?- usiadły naprzeciwko niej na trawie.
- Bo zrobiłam mu przykrość. 
- Chcesz chusteczkę? Masz brudną buzię!- powiedziała malutka blondyneczka i podała jej chusteczkę z księżniczkami. 
- Dziękuję.- uśmiechnęła się i zaczęła wycierać twarz.   
  Rozmawiała z dziewczynkami, o zabawkach, o lalkach, o bajkach. Na prawdę Natalia przez chwilę zapomniała o tym wszystkim i wczuła się w temat.
- Ja lubię skakać na skakance.- powiedziała Olivia.
- A ja lubię bawić się w berka!- odpowiedziała jej Ann.- A Ty co lubisz robić?
- Ja... Ja rysuję.- powiedziała, zagryzając nerwowo wargę. 
- A co rysujesz?
- Różne kształty. Najczęściej takie kreski.- pilnowała, aby się nie rozpłakać.- Mój przyjaciel nie lubi, kiedy rysuje.
- Dlaczego?- zdziwiły się. 
- Bo to rysowanie bo bardzo delikatnym papierze i boi się, że zrobię sobie krzywdę.
- To nie rysuj, żebyście się więcej nie kłócili i żebyś nie płakała.
- Trudno przestać mi rysować, chociaż bardzo tego bym chciała.

  Dziewczynki poszły już do domu, a mimo to ona siedziała dalej  na ławce i bawiła się swoimi palcami. Było bardzo zimno, a ona była niemalże naga. Nie odbierała od nikogo telefonu, koniecznie chciała pobyć sama. 
- Co taka ładna dziewczyna, robi tutaj sama? 
   Przeraziła się i odwróciła. Za nią stał jakiś obcy facet. Wystraszyła się i wstała pośpiesznie z ławki, kierując się w stronę wyjścia z parku. - Ej no poczekaj mała.- zawołał drugi. Usłyszała śmiechy i kroki za sobą. Jej serce biło w tym momencie strasznie szybko, żałowała, że znalazła się w tym miejscu. Nagle jeden z nich mocno złapał ją w pasie.

 - Oscar, musimy porozmawiać.- Weronika usiadła na łóżku swojego "przyjaciela". Jeśli to co robią można nazwać przyjaźnią, to związki są tylko po ślubie.
- Hm?- usiadł za nią i pocałował delikatnie w szyję, obejmując na wysokości pasa. Zadrżała na jego dotyk. Zawsze tak reagowała.
- Bo my chyba.. Ty...Ja...- nie wiedziała jak ma przekazać mu tą.. wiadomość. Nerwowo drżały jej ręce, dzięki czemu piłkarz zauważył, że coś jest nie tak. 
- Ej spokojnie. Co się stało?- usiadł tak, aby patrzeć się na jej twarz. Odgarnął delikatnie kosmyk jej włosów za ucho i patrzył w jej  oczy, z delikatnym uśmiechem. Bała się, ze jeśli przekaże mu tą wiadomość, to definitywnie zakończy znajomość, znienawidzi ją i nigdy więcej go nie zobaczy.
- Będziesz tatą.- wydusiła w końcu z siebie, cichym głosem. Spuściła głowę, nie chcąc widzieć jego reakcji. Oscar spojrzał na nią z niedowierzaniem. On ojcem? Ma dopiero 21 lat, jest u szczytu kariery. Nie jest gotowy bawić się w tatusia, w rodzinę. Nie chcę zakończyć młodzieńczego szaleństwa na rzecz ojcostwa. Chcę się bawić, korzystać z życia, a dziecko wszystko przekreśla. Weronika nie będzie mogła pójść na studia, nie będzie mogła się uczyć i równie korzystać z życia. To przepadło. Chyba, że można jakoś jeszcze temu zapobiec.
- Jesteś pewna? Byłaś u lekarza?- zapytał pewnie po kilku minutach ciszy, chociaż tak na prawdę wszystko się w nim gotowało i miał ochotę wydrzeć się na nią, jak mogła być tak nieodpowiedzialna i nie pomyśleć o zabezpieczeniu. No ale zaraz, przecież tak samo on mógł to zrobić. Już nie wiedział nic, chciał żeby było dobrze. A z dzieckiem na pewno nie będzie dobrze. 
- Robiłam test. 
- I co?
- I pozytywny, skoro jestem w ciąży. 
- Ale to jest pewne?
- W 90 procentach tak, zrobiłam trzy testy.- powiedziała i ubierała się. Chciała znaleźć się w domu i porozmawiać o wszystkim z Natalią, nie chciała jej okłamywać, poza tym ona chyba jej nawet nie wierzyła w to, że na pewno nie jest w ciąży. Wszystko inne temu przeczyło. 
- Pójdziesz do lekarza?
- Jak wrócę do Polski to tak.
- Zamierzasz wracać do Polski? Z moim dzieckiem?- ożywił się i poczuł, że nie może wyjechać. Musi zachować się jak mężczyzna i wziąć odpowiedzialność za to, co zrobił.
- A co innego mam robić? Ja tam mieszkam.
- Pojechać ze mną do Anglii, mamy dziecko Weronika, musimy je wspólnie wychować. Jak inaczej sobie to wyobrażałaś?- patrzył na nią, a ona powoli cieszyła się, że nie znienawidził jej za to, co mu powiedziała. W końcu nie każdy zachowałby się tak jak on. Nie każdy chłopak w jego wieku. 
- Myślałam, że nie będziesz chciał mnie znać.
   Spojrzał się na nią zdziwiony i bez słowa przytulił. Nie wyobrażał sobie dnia bez niej, przyzwyczaił się do niej w ciągu tych kilku tygodni. Może to jeszcze nie jest miłość, ale na pewno początek pięknego związku. Związku.. Jak to dziwnie brzmi. Przede wszystkim jak to obco i odlegle brzmi. 
   Brunetka wtuliła się w ramię piłkarza, szczęśliwa takim przebiegiem akcji. Zupełnie nie spodziewała się jego reakcji, więc poczuła się na prawdę wspaniale, pierwszy raz uniosła się trzy metry nad niebem. 

     Dwa dni później...
     Wszyscy byli zdenerwowani, nikt nie wiedział gdzie jest Natalia. Nie dała znaku życia od dwóch dni. Rodzice zgłosili sprawę na policję, wynajęli detektywa, szukali na własną rękę. Nawet chłopaki z reprezentacji postanowili pomóc w poszukiwaniach. Sam Scolari zastanawiał się, gdzie mogłaby ukryć się dziewczyna, w końcu nigdy nie sprawiała rodzicom kłopotów, nie możliwe, że tak po prostu uciekła, albo gdzieś zabalowała.
Ney uśmiechał się do ich wspólnych zdjęć. Martwił się chyba najbardziej z nich wszystkich, ale nic nie mógł poradzić. Był bezsilny i nie miał siły nawet wstać z łóżka, żeby zrobić cokolwiek. Żałował, że wtedy jej nie zatrzymał, że nie został z nią, że nie poszedł za nią. Że nic nie zrobił, jedynie stał i patrzył. Nawet słowem się nie odezwał. Nie rozumiał do dzisiaj swojego zachowania. Teraz ona może gdzieś umierać, albo już umarła. Przez swoje głupie zachowanie może już jej więcej nie zobaczyć, a tego sam nie zniesie. Nie wyobraża sobie świata bez niej. Jakoś zebrał się z łóżka i ogarnął, aby pojechać do rodziców Natalii, gdzie był Luiz i Oscar z Weroniką. Chciał jakoś pomóc, bo sądził, że to wszystko przez niego. 


    Wszyscy siedzieli w salonie, dojechała jeszcze Julia z rodzicami i Scolari. Wszyscy wspierali się nawzajem, w końcu każdy był bardzo zżyty z dziewczyną. Pan Artur odebrał telefon. Kiedy się rozłączył, wyraźnie odetchnął i szczerze uśmiechnął, przytulając żonę. Minęło dziesięć minut, zanim wyszedł z euforii i mógł powiedzieć o co chodzi.
- Natalia jest w szpitalu, tutaj w Rio.- powiedział, ocierając żonie łzy z twarzy. Ta wtuliła się w niego i jeszcze bardziej zaczęła płakać ze wzruszenia. Weronika spojrzała na Oscar'a i przytuliła się do niego. Ona również chodziła zdenerwowana, a w jej stanie nie mogła do tego dopuszczać. 
    Neymar wyszedł gwałtownie z domu i poszedł do samochodu, chciał jak najszybciej się przy niej znaleźć. Być ze swoją księżniczką. Być przy niej, przytulić ją i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. 
    Ale nie skręcił do szpitala. Musiał coś zrobić. Kręcił się w kołko starając coś wymyślić. 

     Rodzice byli już w szpitalu i siedzieli w lekarskim gabinecie. 
- Doktorze, co jej się właściwie stało? I dlaczego nie zostaliśmy od razu zawiadomieni że do was trafiła?- denerwowała się matka dziewczyny. Przez dwa dni przeżywała istne piekło, nie wiedząc gdzie podziewa się jej jedyne dziecko. 
- Proszę państwa, walczyliśmy o życie państwa córki. Nie chcieliśmy zawracać sobie głowy dotarciem do państwa. To cud, że ona przeżyła. Trzeba dziękować Bogu. Nie nam, Bogu. 
- Co się stało? - tym razem zapytał ojciec, patrząc prosto w okno. 
- Pańska córka została brutalnie zgwałcona. Doznała licznych obrażeń. Ma złamane dwa żebra, skręconą kostkę, wiele zadrapań i siniaków, na nogach, brzuchu, plecach biodrach. Wszędzie.
- Ale to nie są z tego co mi wiadomo dolegliwości, przez które mogła stracić życie.
- Tak, ale była podduszana. Nie wiemy dlaczego, ale ma bardzo, ale to na prawdę bardzo słaby organizm, który jakby się sam wcześniej poddał i nie chciał walczyć. Nie miała siły. Traciła przytomność, nie potrafi jeszcze samodzielnie oddychać. Doznała również wstrząsu mózgu. To wielki cud, że przeżyła. Widziałem również jej blizny i podejrzewam, że wiedzą państwo o nich- oni jedynie pokiwali głowami- córka jest leczona psychiatrycznie?
- Chodzi do psychiatry, jest coraz lepiej.
- Ma świeże rany na nadgarstkach, głębokie. Do tego też na biodrach, która mają może tydzień, jak nie mniej. Coś dzieje się w życiu państwa córki?- lekarz chciał pomóc tej rodzinie. Zależało mu na zdrowiu dziewczyny, skoro wszyscy toczyli o nią wielką walkę.
- Jest zamknięta w sobie, nic nie mówi. Jej przyjaciółka Weronika pewnie wie co się dzieje, ale Natalia nie lubi z nami rozmawiać. Rozmawia z psychiatrą w Polsce i z Weroniką, tyle. 
- Rozumiem, mogę państwu powiedzieć, że teraz przyda jej się wsparcia i opieka, bo po tym co przeżyła... Martwię się szczerze. I życzę, aby państwu udało się doprowadzić córkę do stanu, gdzie nie będzie musiała radzić sobie za pomocą żyletek.- uśmiechnął się i uścisnął ich dłonie.- Jutro powiem państwu, jak przebiega leczenie, a teraz proszę iść do córki.
- Dziękujemy, to wiele dla nas znaczy.
   Udali się prosto do sali, gdzie leżała ich jedyna córeczka. Tak bardzo ją kochali i chcieli być przy niej, pomagać jej. Leżała nieprzytomna. Była bledsza niż zwykle. Miała odbite palce jako siniaki na szyi, liczne siniaki na dekolcie i rękach. Twarz miała spokojną, jakby śniło jej się coś cudownego. Wyglądała jak anioł. Urok psuła aparatura do której była podłączona i maska, przez którą oddychała. 

Minął dzień...
     Piłkarz siedział na korytarzu z pierścionkiem w ręku. Nie był zaręczynowy, ale był znakiem jego miłości do niej. Delikatny srebrny pierścionek z niebieskim brylantem. W końcu odważył się wejść do środka. Poczuł nienawiść do ludzi którzy jej to zrobili i za wszelką cenę chciał żeby zapłacili za to co zrobili. Usiadł obok niej i dotknął palcem jej policzek. 
- Jak ja Cię kocham...-szepnął i złapał delikatnie jej dłoń. Cały czas bawił się jej zimnymi palcami. Odważył się w końcu wsunąć na jednego pierścionek.- Śpij dobrze księżniczko, będę jutro.- pocałował ją w czoło i wyszedł.

No i mamy spóźnioną czwórkę:)) Mam nadzieję, że się podoba. Piąty będzie w piątek. Dobranoc mordeczki! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz